Kursy na mecze to nieodłączny element zakładów bukmacherskich. To one sprawiają, że gramy u tego a nie innego bukmachera. Od nich zależy wysokość naszej wygranej. Zatem już na samym początku mamy tą świadomość, że kursy u każdego bukmachera mogą być inne na określone zdarzenie. Dzięki temu możliwe jest granie surebetów.
Bywa jednak i tak, że te różnice są wręcz kolosalnie widoczne. Na kursach da się zatem zarobić i to naprawdę sporo pomijając surebety. Jak? Jeśli choć raz śledziłeś czat czy też forum bukmacherskie to z pewnością natknąłeś się na takie hasło jak „spadki u azjatów”. Co ono oznacza? Chodzi tutaj o znaczące spadki kursów u bukmacherów azjatyckich. To właśnie tam można bezproblemowo operować bardzo wysokimi stawkami.
Zatem jeśli dobrze doinformowana osoba wie o jakieś ustawce stawia sporą kwotę na dane zdarzenie i automatycznie kurs u tego bukmachera drastycznie spada. Zauważając tak wielką różnicę kursów możemy sami postawić na dany zakład u swojego bukmachera, który jeszcze o tym nic nie wie. Kursy w naszym przypadku będą nadal wysokie, ponieważ pozostali bukmacherzy bardzo limitują przez co niemożliwe jest obstawianie tak wysokich kwot. A wiadomym jest, że mając „pewną informację” na dany mecz nie będziemy stawiać 5 złotych, ale o wiele więcej.
Azjatyccy bukmacherzy
Takie możliwości dają nam azjatyccy bukmacherzy, u których można operować o wiele wyższymi stawkami.
Jak sprawdzać te różnice kursowe? Są strony internetowe, które dają nam możliwość sprawdzenia kursów u azjatyckich bukmacherów. W tym przypadku zaraz obok kursu mamy wartość spadku lub też wzrostu. Wszystko jest odświeżane co kilka sekund dzięki czemu jesteśmy w stanie szybko wyłapać takie „perełki”. W znaczącej większości są niemal pewne informacje.
Choć jak wiadomo należy nadal stawkować rozsądnie i nigdy nie grać za wszystko. Są gracze, którzy specjalizują się w tym i obstawiają zakłady bukmacherskie tylko na podstawie spadków u azjatyckich bukmacherów. Metoda niezwykle prosta. Dosyć szybko można nauczyć się podstaw i zacząć obstawiać.
